Z pewnością zrozumieją mnie ci , którzy budowali i wykańczali dom , a przy tym mają lekkie skłonności do niekontrolowanego zbieractwa , chomikowania , rozbieganych oczu i skoków ciśnienia np. na targach staroci. Otóż moja , że tak to nazwę mania osiągnęła już taki moment , że w rodzinie zaczęła krążyć opinia , że sfiksowałam....rozpuszczona nie powiem przez mojego ślubnego , który w kwestii zbieractwa traktuje mnie z conajmniej lekkim pobłażaniem , ale nie walczy z nim..chwała Ci za to mężu....Generalnie wszyscy są pełni obaw , czy wystarczy mi domu na mą ekspozycję ale zawsze mam jeszcze ogród ;) Reasumując - jestem przypadkiem całkowiecie nieuleczalnym , głuchym na argumenty , ślepym i ograniczonym , kiedy wkraczam na tzw starocie , albo na strychy znajomych , gdzie wdzieram się prawie siłą. Ludzie patrzą na mnie jakna nieszkodliwą wariatkę , kiedy oczyszczam ich strychy tudzież piwnicę tachając na przykład emaliowane bańki (o nocniku nie wspomnę).
Cieszę się , że dopadł mnie ten rodzaj ogłupienia a nie np: kolekcjonowanie kapsli od butelek. Wszystki dotknięte podobnym schorzeniem koleżanki serdecznie pozdrawiam.